Tymczasem wypatruję na horyzoncie nowego obrazu. Jak żeglarz latarni morskiej.
Ustawia się ich cała kolejka. Nie mogę nadążyć.
Piętrzą się i napierają jak patyki i śmiecie na wodzie w tamie na rzece. To męczące uczucie. Trzeba je usunąć. Przez
namalowanie.
Spokojnie - mówię
sobie - na wszystko jest odpowiedni czas. Najwyżej pozostanie to, co zdoła się przebić.
Nie ma obawy - każdy obraz to słowo tej samej bajki. Mojej bajki. Opowieść o podróży, o tym, co widzę po drodze: o oceanach, morzach, zatokach, portach, miastach, wsiach, domach, snach o dalszej drodze. A każde z tych słów, to człowiek.
Jeśli się różnić, to pięknie.
Podobni do mnie obserwatorzy, którzy także zaglądają do środka, ujrzą płonące serce i kamyk na jego dnie.
"...Nie płacz, maleństwo, bo rozkwitniesz w czasie
Dalszego ciągu przerwanej rozmowy"...
Dobrze, że czas się nie kończy. Gdyby wszystko miało się wydarzać naraz, to człowiek by zwariował...
Piętrzą się i napierają jak patyki i śmiecie na wodzie w tamie na rzece. To męczące uczucie. Trzeba je usunąć. Przez
namalowanie.
Spokojnie - mówię
sobie - na wszystko jest odpowiedni czas. Najwyżej pozostanie to, co zdoła się przebić.
Nie ma obawy - każdy obraz to słowo tej samej bajki. Mojej bajki. Opowieść o podróży, o tym, co widzę po drodze: o oceanach, morzach, zatokach, portach, miastach, wsiach, domach, snach o dalszej drodze. A każde z tych słów, to człowiek.
Jeśli się różnić, to pięknie.
Podobni do mnie obserwatorzy, którzy także zaglądają do środka, ujrzą płonące serce i kamyk na jego dnie.
"...Nie płacz, maleństwo, bo rozkwitniesz w czasie
Dalszego ciągu przerwanej rozmowy"...
Dobrze, że czas się nie kończy. Gdyby wszystko miało się wydarzać naraz, to człowiek by zwariował...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz