Twórczość 6
Mówią, że brak odpowiedzi, też jest odpowiedzią.
Ale jaką
odpowiedź daje malarz? Albo inaczej: jaka odpowiedź czyni człowieka
malarzem? Nie pytam, czy artystę. Chodzi tu o coś więcej, bo o
spokojne sumienie, gdy na łożu śmierci można przynajmniej
powiedzieć: „Może źle malowałam, ale malowałam!”.
Bo czy o to chodzi, żeby malować dobrze? Najpierw trzeba w ogóle malować. Chodzić w takim trybie, aby subiektywnie i z przekonaniem stale twierdzić: jestem malarzem. Niejeden (o zgrozo!) traci taką pewność, gdy już jednego dnia nie działa pędzlem!
Według Miltona Ericksona, gdy pierwszą myślą po wstaniu rano z łóżka jest pisanie, to znaczy, że jesteś pisarzem. I wystarczy podejść do maszyny lub chwycić za pióro i pisać tylko przez 15 minut. 15 minut dziennie wystarczy! Podobnie jest w malarstwie. Zalecenie minimalizmu, jak każde obniżenie wymagań, na dłuższą metę działa doskonale. Tu się raczej sprawdza niefrasobliwe podejście zielonej żabki kicającej do pobliskiej sadzawki albo lekkość papierowego latawca, który chętnie urwałby się ze sznurka. (Renoir, który wytrwał do końca, uważał się za korek niesiony prądem rzeki. Nie dziwię mu się...). Na ucho mogę zdradzić, że jak już siądziesz do obrazu tylko na 15 minut, nie kończy się na 15 minutach. Ale to zupełnie inna historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz