Czy to nie
za wiele na jednego człowieka? Nie. Ponieważ uratowanie świata
jest jak najbardziej prawidłowym i szlachetnym powodem powołania do
życia jednego obrazu, a przynajmniej godnym wybaczenia
usprawiedliwieniem strwonionego czasu i wykonanej roboty. Tu
przypomina mi się mała anegdota: Mucha siedzi na głowie konia i
mówi „ciągniemy”. Tak czy inaczej dobrze jest zachować
i pielęgnować takie heroiczne nastawienie i wywiązywać się z
roli romantycznego bohatera wydelegowanego do totalnej walki dobra ze
złem, oczywiście po stronie dobra. Nawet, jeśli walka okaże się
mission impossible. Chodzi
tu bowiem głównie o romantyzm. A z kolei w romantyzmie – wiadomo,
o serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz