Malarz decyduje o tym, czy jego malarstwo jest opowieścią o życiu czy o umieraniu.
Dojrzałość malarza jako człowieka nadaje ożywczej mocy jego malarstwu.
Mówią: umieranie też jest częścią życia. Ale życiu, zgodnie z jego naturą należy się afirmacja, a my – ludzie umieramy dopiero na samym jego końcu (i to z wizją życia dalej!). Póki żyjemy nasza otwartość pozwala na harmonijne poznawanie piękna i bogactwa świata i siebie.
Tak to na początku malarz bierze w posiadanie malarstwo, ale potem dzieje się na odwrót: malarstwo bierze w posiadanie malarza, rozbiera na części pierwsze, szarpie, pomiata, zwodzi, uwodzi, prowadzi na prostej zasadzie kija i marchewki. Jeśli on nie pozwoli na to przewodnictwo, malarstwo musi całkiem odejść lub co najwyżej zatrzyma się, stanie w miejscu jako nieruchomy pomnik, świadectwo sprawności technicznej na poziomie sentymentalizmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz